Eminem – „Relapse: Refill”

Eminem złapał wiatr w żagle.

2010.03.12

opublikował:


Eminem – „Relapse: Refill”

Na jego ostatni album fani czekali pięć lat. Gdy „Relapse” trafił w końcu na półki sklepowe, nie minęło nawet pół roku, a raper z Detroit zapowiedział już kolejny swój projekt. „Relapse 2” miał wyjść jeszcze w 2009 roku. Eminem co prawda terminu nie dotrzymał i krążek ma się ostatecznie ukazać przed końcem 2010, ale na kilka dni przed ostatnią Gwiazdką  artysta sprawił swoim wielbicielom nie lada prezent. Wtedy bowiem ukazała się specjalna edycja „Relapse”, opatrzona podtytułem „Refill”.

Czym to wydanie różni się od swojego pierwowzoru? Ano przede wszystkim liczbą płyt. Tutaj mamy ich dwie. Na pierwszej znajduje się dobrze znany materiał z maja zeszłego roku, na drugiej – siedem nowych numerów. No, właściwie to nie wszystkie są nowe, bowiem gwiazdorsko obsadzony „Forever” był już wcześniej na ścieżce dźwiękowej do filmu „More Than a Game”, natomiast „Taking My Ball” pojawił się przy okazji premiery gry „DJ Hero”.

O samym „Relapse” krytycy i słuchacze napisali już właściwie wszystko (zainteresowanych odsyłam do recenzji na naszej stronie), więc pozwolę sobie skupić się jedynie na tych utworach, które ukrywają się pod nazwą „Refill”. Dysk drugi otwiera wspomniane „Forever”. Niech nie poddają się Ci, których nie porwały wersy zeszłorocznej sensacji, Drake’a. Owo nagranie ma to do siebie, że jakość zwrotek wzrasta wraz z upływem czasu. I tak Kanye West powinien dobrze się zastanowić nad swoimi wokalnymi planami, bo tu po raz kolejny dowodzi, iż w roli rapera wypada on o niebo lepiej. Słowa te można też skierować do następnego w „Forever”, czyli Lil’ Wayne’a. Bez auto-tune’a i śpiewu znów da się go lubić, a dobrego wrażenia nie psuje nawet kilka odtwórczych wersów. Wszystkie linijki poprzedników, dobre czy złe, odchodzą zresztą w niepamięć, gdy do głosu dochodzi Eminem. Nie wiem, czy wynika to z tego, iż jego sposób rapowania tak wyraźnie różni się od poprzedników, ale… raper z Detroit błyszczy. I autentycznie morduje ten kawałek.

Na „Refill” jest jeszcze jeden gościnny występ – za mikrofon w „Hell Breaks Loose” chwyta Dr Dre. Niestety, trudno jego zwrotki zaliczyć do udanych. Na klawiaturę ciśnie się jedynie cytat z Te Trisa: „Dre, słaba beta wersjo Eminema, zabawnie to się robi, jak próbujesz przyspieszać”. Sposób, w jaki Eminem rapuje, jest bowiem niepodrabialny. Co tu zresztą podrabiać, skoro w każdym kawałku gospodarz operuje inną techniką, flow, akcentem? Weźmy trzy następujące po sobie numery: „Buffalo Bill”, „Elevator” i „Taking My Ball”. Właściwie tylko po głosie (który i tak nota bene też jest często poddawany różnym wariacjom) można rozpoznać, iż rapuje to ta sama osoba. Szaleństwo na polu formy wymaga jednak pewnych poświęceń. Tu ucierpiała przede wszystkim treść. Na „Relapse” nie było jeszcze tego słychać, bo kilka konkretnych tematycznie nagrań zacierało wrażenie po tzw. „kawałkach o niczym”. „Refill” jednak składa się tylko z siedmiu piosenek i wada jest w tym wypadku potwornie uwypuklona. Spośród numerów, które w większości robią za rzeźnię do wyżywania się na gwiazdach popkultury i „hejterach”, wyróżnia się jedynie „Music Box”.

Najbardziej na „Refill” martwią mnie jednak bity. Już na „Relapse” nie były one zbyt dobre, tutaj natomiast w większości sprawiają wrażenie odrzutów z tamtej sesji. Dre ma nadal super brzmienie i mimo wszystko słychać, spod czyjej ręki wyszła lwia część podkładów, ale nie jestem pewien, czy to jest to, na co tak wszyscy czekają w ramach „Detox”. O poziomie produkcji świadczy właściwie fakt, iż najlepszym numerem jest wieńczący całość „Drop The Bomb On ‘Em” – bujający, agresywny, ale potwornie odtwórczy. Zdecydowanie za mało w tym wizjonerstwa charakterystycznego dotychczas dla Dre.

„Refill” z pewnością usatysfakcjonuje tych, którym do gustu przypadł „Relapse”, bowiem – pomimo wszystkich wymienionych wyżej wad – to krążek skrojony w podobnym stylu i podobnymi środkami. Mnie natomiast wydawnictwo to pozostawiło z pytaniem: czy Eminem nie wpada przypadkiem w pułapkę słów „ilość” i „jakość”?

Tagi


Polecane

Share This