R.E.M. – „Collapse Into Now”

Nie pachnie miodem.

2011.03.24

opublikował:


R.E.M. – „Collapse Into Now”

Od pewnego czasu zespół Michaela Stipe’a ma poważne problemy z powrotem do grania muzyki, która zostawałaby w głowach słuchaczy na trochę dłużej niż weekend. Po klęsce „Around The Sun” i powrocie do przynajmniej przeciętnego poziomu na „Accelerate”, band zaliczył teraz dość dotkliwy upadek. Mocniejszy od poprzedniego, bo wynikający z szalejącego na „Collapse Into Now” braku bardzo mocnych kompozycji. Album zabija po prostu potworna poprawność.

 

Otwierający album „Discover” daje nadzieje na dobry poziom kolejnych nagrań. Energetyczny refren, melodyjny, niosący riff – czego chcieć więcej od otwieracza płyty? Mimo wszystko nie jest to coś, za co można by oddać wszystkie pieniądze, to piosenka tylko dobra. A od R.E.M. oczekujemy czegoś więcej. Pierwsza mielizna czyha już w następnym „All The Best”. Wbrew tekstowi, zespół nie pokazuje dzieciakom, jak robić to dobrze. Piosenka brzmi tak, jak gdyby muzycy chcieli zrobić na siłę coś bardzo melodyjnego. W efekcie otrzymujemy nudny i męczący utwór. „Überlin” to po prostu fajna ballada, szkoda że jedyna dobra na „Collapse”. Potem jest już tylko gorzej. „It Happened Today” śmieszy swoim rozbuchaniem i radosno-groteskowym refrenem („It happened today/Hooray Hooray„), od połowy piosenki zespół zmierza do muzycznej nijakości. „Everyday Is Yours To Win” kończy się o 20 sekund wcześniej niż poprzedni utwór, ale dla odmiany, nie wywołuje żadnych uczuć, nawet negatywnych. Gdyby płyta kończyła się po „Mine Smell Like Honey”, „Collapse Into Now” byłby średnim albumem z dobrym zakończeniem. Melodyjna, przyjemna kompozycja przywołująca największe hity zespołu, to bardzo dobre zakończenie każdej płyty! Jednak czeka nas jeszcze druga połowa, w której zwiastowana wcześniej nijakość piosenek znajduje swoje pełne spełnienie. „Walk It Back” ma zmusić słuchaczy do płaczu, ale jedyne co chce się zrobić podczas słuchania tej ballady, to przeskoczyć do następnego tracku z nadzieją, że tam czeka coś lepszego. Niestety, tak się nie dzieje.

„Alligator_Aviator_Autopilot_Antimatter” to kolejny po „All The Best” groteskowy tekst („I feel like an alligator/Climbing up the escalator„). Udział Peaches niestety nie podniósł walorów piosenki, rola wokalistki ogranicza się do nic nie znaczących pomruków. Refren „That Someone Is You”, czyli przeciągnięte przez parę sekund „me, me, me” zniechęca do wystawienia albumowi wysokiej oceny. Problem analogiczny do „All The Best”, utwór ma brzmieć dobrze i popowo, ale tylko irytuje. I kiedy po „Me, Marlon Brando…” nie oczekujemy już od „Collapse Into Now” niczego przykuwającego uwagę, zamykający płytę utwór, „Blue”, przywraca nadzieję w formę R.E.M. Lekko psychodeliczna, posępna atmosfera mistrzowsko budowana zarówno przez recytację Michaela Stipe’a, jak i wokal Patti Smith – bardzo dobre zakończenie niedobrego albumu. Jak na ironię losu, kompozycja kończy się cytatem z „Discover”, jednego z niewielu dobrych utworów tej płycie.

Collapse – upadek, zapaść, spadać, tracić na wartości. Nie zwróciłbym uwagi na znaczeniu tytułu, gdyby nie to, co znalazło się na najnowszym albumie R.E.M. Muzycy nie mogli wybrać lepszego tytułu dla zestawu słabych, poprawnych lub (w mniejszości) dobrych utworów. Statusu zespołu kultowego nikt nie jest w stanie zespołowi odebrać, to pewne. Ale renoma R.E.M. nie powinna mieć wpływu na ocenę najnowszego albumu! „Collapse Into Now” ani razu nie wzbudza czystego, nieskrępowanego zachwytu, raczej sprawia wrażenie wymuszonego, wyciśniętego z instrumentów. Grupa faktycznie zapadła się w codzienność, nagrywając kolejny bardzo przeciętny album. 

Tagi


Polecane

Share This