Ras Luta – „Jeśli słyszysz”

Solowa (i świetna!) płyta wokalisty East West Rockers.

2010.01.28

opublikował:


Ras Luta – „Jeśli słyszysz”

Dla przypadkowych słuchaczy zapewne zupełnie anonimowy, na polskiej scenie reggae/dancehall Ras Luta ma już wyrobioną markę. A wszystko za sprawą występów po szyldem uwielbianego przez publikę East West Rockers, w skład którego wchodzą m.in. Grizzlee i Cheeba. I choć repertuar na solowej płycie Luty nie odbiega zbytnio od stylu jego macierzystej formacji, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jego „Jeśli słyszysz” jest jeszcze bardziej przebojowa niż utwory EWR.

Już sam początek albumu porywa. Majestatyczny rytm tytułowego utworu, natchniony głos Luty oraz przebojowy, od razu wpadający w ucho rytm (a dokładniej riddim, jakby powiedzieli rastamani) w utworze „Jedność” brzmią niczym najlepsze zachodnie produkcje reggae. Nic dziwnego. Wszak za produkcję odpowiada Pionear – Niemiec znany u nas z produkcji składanki „Polski ogień” (riddimy pochodzą od House of Riddim, EMZK, Dubby Conquerors, Lockdown Productions, Mista Pita & Radical Irie oraz Justina „JusBus” Nation). Wystarczy zresztą posłuchać następnych (i moim zdaniem najlepszych) utworów na płycie, czyli „Daru” i genialnego „Na ulicach”, by dojść do wniosku, że to równie nowoczesne i przebojowe reggae, za które fani tak kochają innych białych wokalistów Gentlemana czy Alborosie – odpowiednio Niemca i Włocha. Podobnie jak oni, Luta ma to „coś”, co sprawia, że jego muzyka nie jest nudna, a jego solowy debiut wyróżniają się z tłumu podobnych wydawnictw, również na naszej scenie.

Kiedy śpiewa: „Luta zna jedyny dobry podział na ludzi i skurwieli” we wspomnianym „Jedność”, albo składa hołd płci pięknej w „Życiu bez kobiety”, a nawet gloryfikuje marihuanę („W mojej głowie”) wierzę, że jest sobą, że nie podlizuje się słuchaczom. Nie kupuję natomiast fascynacji, jaką Luta darzy hip hop. Mam bowiem wrażenie, że tak naprawdę z miksu jamajskich  brzmień z rymowaniem wychodzi… muzyka dla nikogo. Bo taka muza zarówno nie kręci ani hiphopowców, ani fanów reggae. Ale może się mylę? Może nagrany z Hemp Gru „Rób co musisz”, „Chodź” z gościnnym udziałem Blasku, czy wreszcie „Miast stoi w ogniu” w kolaboracji z Mrozem, Fokusem i Rahimem tylko mnie się nie podoba?

Polecane

Share This