Vavamuffin – „Mo` Better Rootz”

Tu nadaje radio Vavamuffin, nadaje takie fale które wiodą tutaj prym, czyli opus magnum warszawskiego reggae-komanda.

2010.10.05

opublikował:


Vavamuffin – „Mo` Better Rootz”

Takiego reggae mogę słuchać godzinami. Choć to więcej niż reggae! Ośmielę się nawet zaryzykować stwierdzenie, że „Mo` Better Rootz” to jedna z najlepszych rodzimych premier tego roku. I to nie tylko w kategorii reggae, ale… ever! Dość powiedzieć, że spotkanie z „Mo` Better Rootz” jest niczym fascynująca podróż w nieznane. Bo dzięki temu, że w każdym utworze czekają na nas muzyczne i tekstowe niespodzianki, słuchanie tej płyty nie nudzi się. Co więcej – każde kolejne spotkanie z trzecim studyjnym dziełem Vavamuffin pozwala odnajdywać – ukryte między nutami i wersami – co raz to nowe smaki i smaczki.

Ale „Mo` Better Rootz” to przede wszystkim stylistyczna różnorodność. Grupa, która swoimi poprzednimi krążkami „Vabang!” i „Inadibusu” udowodniła już, że znakomicie potrafi łączyć stare z nowym, a więc roots reggae z dancehallem, tym razem idzie jeszcze dalej w muzycznych poszukiwaniach. Prócz dynamicznego ragga („Koronowane głowy”), przebojowego modern roots (najlepszy na płycie „Z samego dna”) czy tanecznego, rozbujanego dancehallu („Drug Squad Collie”), Pablopavo, Mr. Reggaenerator, Gorg i reszta załogi sięga po nowe muzyczne „przyprawy”. Takie jak afro-beat („Addis Fever” oraz zakończony jazzową kodą „African Dancehall”), którym grupa najwyraźniej zainspirowała się podczas ubiegłorocznej wyprawy do Etiopii. Z kolei radosny, wybitnie imprezowy „Bez piątala” to udany miks big beatu z lat 50. i pozytywnie zakręconego ragga w stylu Shaggy`ego. Bo już gościnny udział Vienia z Molesty w ostrym „Cel pal” nie jest zaskoczeniem dla fanów grupy, która od zawsze udanie flirtowała z hip-hopem.

Na osobne pochwały zasługują teksty grupy, której zabawa słowami najwyraźniej sprawia wielką frajdę i przychodzi niezwykle łatwo. Jak zresztą chwali się trójka wokalistów: „Wersy dla nas namalowali Picasso i Dali/A refreny intonują nawet ryby w Ukajali/Gdy w ręku mikrofon mam to gadam jak w amoku/Tak jak gdy na fali surfował Duke Kahanamoku/Jak Alberto La Bomba Tomba na stoku/Jak Sotomayor po rekordowym skoku”. Dobre? Dobre! Albo taki wers z utworu „Nowy dzień”: „Więc daj nadzieję temu, komu dziś nadziei brak/Wrzuć grosz do kapelusza ulicznego barda/Bądź tym, kim dla Mescalero szaman/I dla padawana Kenobi Obi-Wana Jedi”. Trzeba naprawdę wielkiej wiedzy i kultury, by sięgnąć po takie skojarzenia. No a wreszcie jak to wszystko zostało zaśpiewane! Oczywiście na trzy głosy – niski, basowy Gorga; szybki i wysoki Reggaeneratora (niczym u Dona Carlosa z Black Uhuru), a wreszcie i przede wszystkim chuligański, chyba najbliższy rapowej melodyce wokal Pablopavo. A widzieliście to wokalne trio w akcji na koncercie? Jeżeli niem, to koniecznie nadróbcie braki. Jesienna trasa koncertowa promująca „Mo` Better Rootz” jest doskonałą okazją do przekonania się, że występy Vavamuffin są – tak jak ich płyty – wielkim wydarzeniem.

Polecane

Share This