JAZMINE SULLIVAN – „Fearless”

Podopieczna Missy Elliott debiutuje w znakomitym stylu.

2009.08.28

opublikował:


JAZMINE SULLIVAN – „Fearless”

Czy zauważyliście, że na scenie R&B i nowego soulu powiało nudą? Bo gdzie jest Mary J. Blige? A co robi dziś Jill Scott? Nawet koncertująca (również u nas) Macy Gray też nie kwapi się do wejścia do studia. Wszystko wskazuje na to, że muzyka, która napędzała amerykański rynek jeszcze kilka lat temu, teraz ustąpiła (przemijającej już zresztą) modzie na retro-pop. Na szczęście w czasie, kiedy wszyscy nie ustają w poszukiwaniu następczyni Amy Winehouse (vide sukcesy Gabrielli Cilmi), zdarzają się takie niespodzianki, jak debiutancki album niejakiej Jazmine Sullivan.

Wyprodukowany przez Missy Elliott krążek 22-letniej wokalistki z Filadelfii ma wszelkie atuty, by stać się bestsellerem, a z anonimowej do tej pory Jazmine uczynić gwiazdę pierwszej wielkości. Bo „Fearless” ma wszelkie atuty, które sprawiają, że wśród setek wydawanych każdego dnia płyt, właśnie tej będziemy słuchać przez najbliższe miesiące, a może nawet lata.

Przede wszystkim za sprawą zróżnicowanego repertuaru, który sprawia, że „Fearless” nie nudzi ani przez chwilę. Bo prócz podniosłych kompozycji w rodzaju „My Foolish Heart” czy „In Love With Another Man”, idąca najwyraźniej śladem wspomnianych mistrzyń neo-solu Jazmine znakomicie radzi sobie również w tanecznym repertuarze. Czego przykładem „Dream Big” oparty na pomyśle Daft Punk. Wpadający w ucho (i nie chcący z niego wypaść) „Lions, Tigers & Beras” ze znakomitym tekstem to również przykład na to, że Sullivan nie tylko ma głos jak marzenie, ale dostała od Elliott kawał materiału do zaśpiewania. A już zupełną wisienką na tym pysznym, muzycznym torcie jest rasowe reggae „Need U Bad”, w którym Amerykanka przypomina do złudzenia Lauryn Hill! Czy można chcieć więcej od debiutantki?

Polecane

Share This