The xx – „xx”

Czworo dwudziestoletnich Anglików, spokój i opanowanie, CocoRosie oraz Aaliyah

2009.09.22

opublikował:


The xx – „xx”

Żądnym sukcesu i skorym do kopiowania wypada jednak odradzić naśladowanie. Nawet najlepszy przepis nie wystarczy, jeśli brakuje unikalności, wyjątkowości. Pomysł londyńczyków okazał się być na tyle oryginalny, że wydany parę tygodni temu debiutancki album pływa w oceanie peanów. Część krytyków już traktuje „xx” jako jeden z najlepszych albumów roku 2009. Czy nie za wcześnie? A przede wszystkim: czy słusznie?

Pierwsze przesłuchanie tego stosunkowo krótkiego krążka może pozostawić niedosyt. Kompozycje tworzą wydawałoby się nierozerwalną całość. Oznacza to, iż doskonale operują klimatem, a nie to, że piosenki się dłużą i nie można ich odróżnić. Następne podejścia umożliwiają wykrystalizowanie się listy kilku faworytów. A choćby takie „Crystalised”, czyli pierwszy singiel grupy. Romy Madley Croft prowadzi ciekawy dialog damsko-męski z Oliverem Simem, znak charakterystyczny zespołu. Rozmowa nie towarzyszy nam jedynie na niwie wokalnej, również instrumenty cierpliwie czekają na swoją kolej, uzupełniają luki.

Wspomniane wcześniej CocoRosie oraz Aaliyah to główne inspiracje zespołu. Stąd skrajnie różne etykietki przylepianie przez krytyków muzycznych: indie rock, R&B, soul. Nie brakuje tutaj bitów, które de facto mogą przywołać skojarzenia z wymienionymi artystkami. Dodatkowo zespół zamieścił na płycie cover utworu „Hot Like Fire” zmarłej w 2001 Aaliyah.

Najnowszy singiel „The xx” to „Basic Space”. Wpływ muzyki elektronicznej na twórczość grupy staje się coraz bardziej widoczny. Można mieć wątpliwości, czy utwór podbije listy przebojów, jednak jest on niezaprzeczalnie przystępny dla słuchaczy o skrajnie różnych gustach muzycznych. A to już coś.

Grupa będzie we wrześniu towarzyszyć „Florence and the Machine” w trasie koncertowej, w październiku muzycy będą grali już samotnie. Odwiedzą wtedy naszych zachodnich sąsiadów.

Miejsce w tegorocznym rankingu podsumowującym stanowczo im się należy, przynajmniej w rubryce „niespodzianka”. Czy zasłużyli na czołowe miejsce to już kwestia sporna. „The xx” zdaje się być jeszcze w fazie poszukiwania swej tożsamości, dlatego też efektywne przewidywanie ich dalszych losów jest niemożliwe. A ta młodzieńcza nieobliczalność może nas i zaskoczyć, i rozczarować, nie ma reguły.

Łukasz Stasiełowicz / uwolnijmuzyke.pl


Tagi


Polecane

Share This