Powrót Małpy: dziesięć utworów, o których warto pamiętać

Od czasów podziemia po występy u weteranów – z okazji premiery "Naiwniaka" prezentujemy przegląd utworów toruńskiego rapera.

2015.10.21

opublikował:


Powrót Małpy: dziesięć utworów, o których warto pamiętać

„Track 01” (Małpa, Little, DJ Chwiał)

Gdy Małpa pisał ten numer, pewnie jeszcze nie podejrzewał, że w pierwszych rzędach na jego koncertach będą pojawiały się też licealistki, które niekoniecznie muszą wiedzieć, kim jest DJ Kool Herc. „Track 01” wydaje się dziś prehistorią; krążący po serwerach na długo przed premierą „Kilku numerów…”, sugerował raczej, że będziemy mieli do czynienia z kolejnym twardogłowym, nieprzejednanym MC z etosem trueschoolowca, a nie najbardziej rozpoznawalnym raperem-bez-legalnej-płyty w kraju.

„5 element” (Małpa, „Kilka numerów o czymś”, 2009)

„Kilka numerów o czymś” starzeje się zaskakująco szybko jak na podziemny krążek, który w momencie premiery został okrzyknięty klasykiem. Powiedziałbym wręcz, że starzeje się tak szybko, jak starzeją się jego słuchacze, choć przecież nie o infantylne, wczute teksty tu tylko chodzi. Archaiczna, trudna do przełknięcia jest też warstwa muzyczna – niby nieśmiertelna, bo korzenna, ale jednak płaska pod względem brzmieniowym, w kilku momentach rzewna i patetyczna. Jeśli do czegoś warto tam wrócić, to w pierwszej kolejności będzie to „5 element”, ciepła, trueschoolowa oda do hip-hopu – istotna w naszym przekrojowym rankingu także ze względu na występ Jinksa, kolegi Małpy z Proximite.

Nagapiłem się (Pezet/Małolat, „Dziś w moim mieście”, 2010)

„Nagapiłem się”, bodaj najlepszy numer ze wspólnego albumu Pezeta i Małolata, zapisał się na kartach polskiego hip-hopu z dwóch powodów. Pierwszy nie przynosi szczególnej chluby autorom: chodzi o pisane na granicy plagiatu zwrotki młodszego z braci Kaplińskich. Drugi jest już godny pochwały: to świetne wejścia Małpy, który nawet jeśli nie ukradł numeru gospodarzom, to bez problemu dotrzymuje im kroku. „Mam pokój z widokiem, do którego nie przywykłem/ A nie mogę zamknąć okien, jakby zawiesił się system” – takich wersów się nie zapomina.

„Jak mam żyć” (White House, „Kodex 4”, 2012)

Słusznie napisał niedawno jeden z internautów, że „Jak mam żyć” jest z perspektywy jednym z niewielu numerów z czwartego „Kodeksu” – obok nagrań Gurala i Mesa – które przetrwały próbę czasu i chce się do nich wracać. Toruński MC świetnie rozpracowuje tę tykającą bombę, jaką otrzymał z Wrocławia. „Rozszczepiam pluton w chacie na blacie biurka/ Stamtąd to, bracie, promieniuje na podwórka”, rapuje w pewnym momencie. Nic dodać, nic ująć. To tykająca bomba o ładunku jądrowym.

„Nieobecni” (Prys, „Na złej drodze do lepszych czasów, 2012)

Mniejsza o pretensjonalną zwrotkę Prysa – wrocławskiego Mesa – i co najwyżej przeciętny refren Basi eM. „Nieobecni” zachwycają hipnotyzującym, opartym na obłędnej gitarze bicie Świętego oraz zwrotce Małpy, skaczącego wprawdzie z tematu na temat, ale ujmującego przy tym kilkoma wizjonerskimi linijkami w rodzaju: „Znaki zza szyb nie doprowadzą mnie tam, dokąd zmierzam/ Mój cel oddala się, bo kosmos się rozszerza”.

„Skała” (2013)

Jeśli „Jak mam żyć” było bombą rzuconą na osiedla, „Skała” brzmi jak hymn podwórek. I to hymn przebiegły, bo stworzony do spółki z wyklętym za chwilę przez branżę Donatanem. A przecież za ten mocarny syntetyk należą się producentowi ogromne brawa. Kto wie, czy na innym podkładzie wersy Małpy brzmiałby równie doniośle. Bo linijki takie jak ten fragment zwrotki za każdym razem robią wrażenie: „Bo gdy piszę o tym, to jakbym wypierdalał na ulicę trotyl/ Jakbym utopił w Wiśle w chuj floty,/ Wiesz, tak po prostu/ To dla serc, które biją w wieżowcu/ Dla zamachowców, którzy chwytają za wolant/ Bo każdy ma swoją misję, którą powinien wykonać/ To o nas samych są te teksty/ Coś o potworach, które drzemią w nas, choć żaden nie śpi”.

„Guzik” (Włodi, „Wszystko z dymem”, 2014)

„Guzik”, jeden z ostatnich featuringów Małpy, pochodzi z ubiegłorocznego albumu Włodiego. Fakt ten dowodzi z jednej strony częstotliwości, z jaką toruński raper publikuje nowej zwrotki, z drugiej pokazuje, jak długą drogę pokonał ten MC w ostatnich pięciu latach. Od nowej nadziei podziemia do gościa, który nie rozpieszczając słuchaczy swoim dorobkiem, zdążył zdobyć szacunek o kilku weteranów. Jednym z nich był właśnie reprezentant Molesty, który zaprosił Małpę do jednego z kluczowych numerów ze swojego „Wszystko z dymem”, nagrania, gdzie rozprawia się z chorobą toczącą scenę, czyli raperami-chodzącymi-reklamami-tekstyliów.

„Jakbym nie miał celu” (HV/Noon, „HV/Noon”, 2014)

Drugim z weteranów, którzy docenili rap Małpy, był Noon. Warszawski producent zaprosił toruńskiego MC na swoją płytę z HV, płytę, którą powracał na rynek po kilkuletniej nieobecności. Imienny album, wydany w ubiegłym roku, był dużym wydarzeniem, szczególnie że Noon odnowił współpracę ze starymi kolegami z Grammatika: Eldo i Jotuze. Zabrakło oczywiście Asha, ale – powtórzę swoje słowa z recenzji tamtego krążka : Małpa świetnie zapełnia tę lukę i swoim wysokim głosem wkleja się w zbłąkany, niespokojny podkład „Jakbym nie miał celu”.

„Wrócę tu” (Bisz, Małpa, Zeus; Up To Date Festival; 2013)

Ten numer to niby nic niezwykłego. Ot, trzech raperów z tego samego pokolenia nagrało numer (niejednolity zresztą tematycznie, bo pierwsza zwrotka jakoś odstaje od pozostałych) na potrzeby białostockiego festiwalu. Jest jednak w nim coś, co sprawia, że – nomen omen – chce się do niego wracać. Nie, raczej nie treść, bo trudno tu znaleźć jakieś wersy do cytowania, a zwrotka Małpy jest bodaj najsłabszą. Rzecz rozchodzi się raczej o dobry klimat całości, bujający, klasyczny bit The Returners, sampel ze Stana Borysa i renomę autorów, z których przynajmniej dwóch było wówczas u szczytu formy (Bisz, Zeus). Tak, mistrzostwo tego kawałka kryje się gdzieś na stykach różnych elementów.

„Sztorm” (2013)

Jeśli jednak to Was nie przekonuje, od razu proponuję alternatywę, a zarazem dziesiąty utwór. W „Sztormie” bit jest może nieco bardziej anemiczny – to swoją drogą instrumental Evidence’a – ale wersy zdecydowanie na dłużej zostają w głowie. To numer-deklaracja, rzecz pisana z perspektywy bloków, w których kotłuje się ciągły sztorm, a zarazem wybiegająca daleko poza lokalny horyzont: „Tu mnie zaniosło wiatru tchnienie na oceanie/ Podziemie niech wieje mocniej, bym płynął jeszcze dalej”.

Polecane

Share This