Płyta znalazła się w większości podsumowań najlepszych albumów 2009 roku i została objęta patronatem radiowej Trójki, a krytycy muzyczni byli zgodni – dawno już nie było w Polsce debiutanta potrafiącego opowiadać tak barwne i aktualne historie. Dość zacytować Roberta Leszczyńskiego, który o Beneficjentach Splendoru pisał we „Wprost”: „To najlepsze polskie teksty, jakie słyszałem od kilku lat. I to nie kilka, ale wszystkie!”.
„Tęczy wybielacz” to zupełnie nowy rozdział opowieści zapoczątkowanej przed dwoma laty. Brzmienie zespołu znacznie się zmieniło i dojrzało. Obok barwnych elektronicznych dźwięków i mnóstwa sampli, nie brak tu gitar, brudnych przesterów i nietypowych instrumentów, takich jak syntezator modularny Serge, melodyka, czy… balon. Wszystkich 11 utworów zaśpiewanych zostało w języku polskim, a autorskie teksty nie odbiegają frywolnością i celnością od tych, jakie można było usłyszeć na debiucie. Beneficjenci Splendoru są jak filmy Woody’ego Allena – zabawne, ale głębokie, czego dowodem jest „Tęczy wybielacz”.