– Cała ta sytuacja była bardzo podobna do tej Michaela Jacksona – zdradził magazynowi „Rolling Stone” artysta. – Nie wiem dokładnie, co on robił, ale czytałem, że zdarzało mu się w nocy wstawać i prosić o kolejne porcje leków. U mnie było tak samo.
Uzależnienie Ema osiągnęło apogeum w 2005 roku podczas trasy koncertowej Anger Management Tour.
– Brałem tak dużo tabletek, że ich zażywanie straciło sens. Nie brałem ich, by odlecieć, ale by stać się normalnym. Norma dzienna wynosiła od 40 do 60 tabletek Valium. A Vicodin? Jakieś 20, 30 – dodał Eminem.