Gra na czarno #25 – stare z nowym

Od A Tribe Called Quest do Disclosure.


2015.11.17

opublikował:

Gra na czarno #25 – stare z nowym

Któregoś dnia przeszła mi przez głowę myśl, że coś mało w tej „Grze na czarno” brytyjskiej muzyki. A brytyjskiego rapu – już na pewno. Nie ukrywam więc, że bardzo ucieszyła mnie wiadomość o nowym albumie Roots Manuvy, „Bleeds”. A jeszcze bardziej ucieszył mnie jej poziom. Niebywała rzecz. Przede wszystkim jednak wielka radość, że ten 43-letni londyńczyk powraca po czteroletniej obecności. To w końcu autor wspaniałego „Run Come Save Me”, płyty, którą tu przypominamy poprzez szaloną kooperację z Chali 2ną. Na „Bleeds” też przyjdzie czas, spokojnie.

W ogóle w dwudziestej piątej „Grze na czarno” łączymy – nie pierwszy raz zresztą – stare z nowym. Znajdziecie tu sporo rzeczy z okolic roku 2000, czasu, gdy hip-hopowi najlepiej żyło się u boku neo-soulu. „Feel Like Makin Love” to nieśmiertelny klasyk D’Angelo z 2000 roku, podobnie zresztą jak „Climax” Slum Village i „The Club Hoppa” Phife Dawga.

A skoro o członku ATCQ mowa – ten kolektyw pojawia się tu w kilku odsłonach. Samego Dawga możecie jeszcze usłyszeć w bujającym „Find A Way” Tribe’ów (choć zawsze gdy słucham tego numeru, nie mogę odpędzić się od wrażenia, że to już zmierzch działalności tej kapeli), a jego kumpla Q-Tipa – w bezbłędnej kooperacji z Norą Jones na płycie „The Renaissance”. Do tej solówki Tipa mam w ogóle olbrzymią słabość. Choć ukazała się siedem lat temu, nie ma jesieni, podczas której nie włączyłbym jej do codziennej playlisty.

Tradycyjnie też prezentujemy Wam kilka numerów z pogranicza muzyki klubowej i współczesnego r&b. No, wprawdzie „No Sleeep” – choć pochodzące z tego roku – pachnie jak jakiś przebój Janet Jackson z lat 90. (a J. Cole świetnie wyczuł ten klimat), ale eleganckie numery Disclosure, Tinashe i Keleli to już nagrania na wskroś nowoczesne i świeże. O rozczarowującym nieco jako całość „Caracal” Disclosure pisaliśmy na naszych łamach, o pozostałych płytach – jakoś się tak złożyło, że nie. A przecież „Unbreakable” Jackson to naprawdę udany, solidny powrót, Tinashe lada chwila wyda swój drugi w karierze „Joyride”, a Kelela dopiero co opublikowała nową, znakomitą epkę „Hallucinogen”. Zbliża się czas podsumowań, więc nadrabiajcie zaległości.

Polecane

Share This