Open`er dzień nr 4 – na co warto pójść?

Ostatni dzień Open'era to czas wyjątkowych wyrzeczeń.


2010.07.04

opublikował:

Open`er dzień nr 4 – na co warto pójść?

Ostatni dzień Open’era warto rozpocząć w Namiocie, gdzie o godzinie 19 zagra Kings Of Convenience. Po norweskim duecie, który powrócił w zeszłym roku pierwszym od pięciu lat nowym wydawnictwem „Declaration Of Dependence”, nie należy się spodziewać muzyki agresywnej, szarżującej. Przeciwnie, to doskonała rozgrzewka przed kolejnymi koncertami. Spokojne, akustyczne dźwięki reprezentantów Skandynawii mają w sobie coś z zimnego piwa w gorący, letni dzień. Na kieliszki wódki przyjdzie pora później.

Godzina obcowania z Kings Of Convenience jest czasem wystarczającym, by pogodnymi, ale momentami nieco sennymi dźwiękami nie znużyć się i zdążyć jednocześnie pod Main Stage. O 20 bowiem swoje możliwości pokaże inna kapela ze Skandynawii, szwedzkie The Hives. Po koncercie KoC ich muzyka będzie jak cios obuchem – od razu sprowadzi do parteru i obali opinie tych, którzy, sugerując się występem duetu z Norwegii, sądzili, że północne regiony to jedynie męczące na dłuższą metę smuty. Niespożyta koncertowa energia jest domeną The Hives właściwie od początku ich kariery, podobnie jak charakterystyczne stroje i styl bycia.

W okolicach godziny 22 przed dylematem staną osoby z umysłami otwartymi na różne gatunki muzyczne. Wtedy to bowiem na trzech scenach zagrają trzej wykonawcy, wśród których wyłonienie najlepszego jest nie lada problemem. Równo o dziesiątej wieczorem na Scenie Głównej powinni pojawić się muzycy z The Dead Weather, z charyzmatycznym Jackiem White’em na czele. Miałem przyjemność oglądania występu innej kapeli tego pana, The Racounters, dwa lata temu właśnie w Gdyni, na Open’erze. I trzeba przyznać, że mało jest artystów, którzy odnajdują się w koncertowej profesji tak dobrze jak on.

Pół godziny później okolice sceny World wypełnią rytmy reggae wymieszane z hip-hopem. Oto bowiem na scenie pojawią się postaci, które w swoich gatunkach osiągnęły już na tyle dużo, że postanowiły je skrzyżować ze sobą. Współpraca amerykańskiego rapera Nasa z Damianem Marleyem to zdecydowanie jedno z wydarzeń ostatnich kilku miesięcy. Wydany w maju krążek „Distant Relatives” zbiera doskonałe recenzje zarówno od krytyków, jak i fanów. Wszyscy doceniają dopieszczoną do granic możliwości, tętniącą Afryką warstwę muzyczną, podobnie jak z uznaniem podchodzi się do silnie zaangażowanych tekstów duetu. Jeśli więc oczekujesz po muzyce czegoś więcej niż rozrywki, ta pozycja jest przeznaczona właśnie dla Ciebie.

Ostatnimi wielkimi kusicielami tego dnia są Brytyjczycy z Archive. Jeśli na terenie festiwalu jest ktoś, kogo nie zadowolił piątkowy występ Massive Attack i/lub jest głodny kolejnych trip-hopowych wydarzeń, powinien wybrać się pod Namiot o 23. O tym, że Archive sprawdzają się znakomicie w wydaniu koncertowym, mieliśmy okazję przekonać się podczas dotychczasowych występów grupy w Polsce. Interesującą reklamą zespołu jest też ich wydawnictwo „Live At The Zenith”.

Tagi


Polecane

Share This