„Plotki o mojej śmierci to szaleństwo”

Sir Paul McCartney twierdzi, że plotki na temat jego śmierci stały się w pewnym momencie "zawodowym hazardem".


2009.08.31

opublikował:

„Plotki o mojej śmierci to szaleństwo”

„Paul nie żyje” to miejska legenda, która pojawiła się równo 40 lat temu. Głosi, iż Paul McCartney zginął w latach 60. w wypadku samochodowym, a pozostali członkowie The Beatles przeprowadzili konkurs, który wyłonił sobowtóra basisty. Podobno „dzisiejszy” McCartney nie jest tym oryginalnym, ale w rzeczywistości to kanadyjski policjant, William Campbell.

„To było zabawne, naprawdę. Ale i okrutne”, przyznał McCartney w rozmowie z „Mojo”. „To zawodowy hazard; Ludzie wymyślają jakąś historię, a ty musisz się w niej odnaleźć, radzić sobie z tymi fikcyjnymi opowiadaniami.”

„Najgorszą rzeczą w tym wszystkim były niektóre spotkania z ludźmi. Przyglądali się oni mnie i myśleli: „Czy jego uszy też wtedy tak wyglądały?” To było jakieś szaleństwo.”

Wielu fanów i zwolenników spiskowych teorii wie jednak swoje. Na potwierdzenie własnych tez wysuwają okładki albumów (np. „Abbey Road”, gdzie McCartney jako jedyny przechodzi przez ulicę bez butów, a to jest rzekomo symbol śmierci) i tzw. „backmasking”, czyli doszukiwanie się drugiego dna w niektórych wersach, spowolnionych lub puszczanych od tyłu – tu bardzo popularna jest teoria, że John Lennon w „Strawberry Fields Forever” mówi w pewnym momencie: „Pochowałem Paula”.

Polecane

Share This