– Samo bycie w trasie przez wiele godzin nie jest takie złe. Problem w tym, że to praca 7 razy w tygodniu. Moim zdaniem przypomina to lekkoatletykę – powiedział Timberlake w rozmowie z magazynem „GQ”. – Wychodzisz na scenę, przez dwie godziny się produkujesz, po czym jedziesz do następnego miejsca. Tak samo jest z profesjonalnymi piłkarzami. Tyle że oni podróżują pewnie w nieco lepszych warunkach ode mnie. Ja wsiadam w busa, oni – w prywatny samolot.
Inaczej wygląda praca na planie filmowym.
– To trochę inny proces. Co prawda pracujesz przynajmniej dwanaście godzin dziennie, ale masz te dwa dni wolnego – dodał.