Frankmusik – „Complete Me”

Gdzie diabeł nie może, tam pośle... Frankmusik

2009.10.17

opublikował:


Frankmusik – „Complete Me”

Nie ma co – hype na lata osiemdziesiąte najlepiej zrobił temu, który jeszcze na początku roku przegrywał w przedbiegach z tabunem pań udających Annie Lennox czy inną Kylie z czasów niezniszczalnej trwałej. Debiut La Roux raczej leży, a byłoby najlepiej, gdyby o płycie Little Boots jak najszybciej zapomniała sama artystka i wzięła się do roboty.

Complete Me wyrasta w tym towarzystwie na przodownika. Co ciekawe, poszczególne elementy tej układanki nie za bardzo chcą złożyć się w logiczną całość. No bo tak: chłopiec wykonujący kolorowe piosenki o miłości, jeśli do tego jeszcze sepleni, wzbudza uzasadnione umiarkowanie zaufanie, a überreprezentowane, niemiłosiernie skreczowane falsety prowokują pytania o obecność jaj u tego jegomościa.

Vincent vel Frankmusik nie daje jednak za wygraną: chłopię przypomina Phila Oakeya/Ricka Astleya, pisze raczej wyraziste niż mdłe refreny, w których niekiedy drzemie prawdziwy geniusz („Better Off As Two”), a do tego wielki Pan Producent (Stuart Price) wymyślił mu najmodniejsze z modnych  brzmienie. Dlatego na zachętę siódemeczka, choć płyta zdezaktualizuje się szybciej, niż zdaje się to redaktorom „NME”.

Piotr Szymankiewicz
/ PULP

 



ŚCIĄGNIJ TEN NUMER!!

Polecane

Share This