fot. mat. pras.
Przed kilkoma dniami na łamach Daily Mail pojawiła się publikacja, której autorka sugerował, że wokalistka ma problemy z narkotykami. Dziennikarka cytowała w swoim artykule Kevina Federline’a, który wyrażał troskę o stan wokalistki. – Obawiam się, że jest pod wpływem metamfetaminy. Modliłem się, żeby ktoś to upublicznił i żeby się ocknęła. To straszne, jest matką moich chłopców. Nie chcę, żeby chłopcy obudzili się pewnego ranka i odkryli, że ich matka przedawkowała – miał powiedzieć były mąż gwiazdy.
Problem w tym, że te słowa prawdopodobnie nigdy nie padły, tak przynajmniej twierdzą Britney i jej prawnik Matthew Rosengart, a co potwierdza sam Federline. – Niesamowicie smuci mnie, że ludzie mówią rzeczy, które zwyczajnie nie są prawdziwe. Możliwe, że to nie oni za tym stoją, bo nie ma to dla mnie żadnego sensu. Te kłamstwa łamią mi serce. Mam szczerą nadzieję, że to tylko nienawistne plotki i że ani Kevin, ani Preston nie powiedzieli żadnej z tych rzeczy – skomentowała wokalistka.
