Marcin pOx Jaruszewski: Mój poradnik młodego managera i PR-owca

Zobacz odpowiedź na słynny tekst Artura Rawicza


2012.04.09

opublikował:

Marcin pOx Jaruszewski: Mój poradnik młodego managera i PR-owca

W lutym ubiegłego roku ukazał się – najpierw na łamach CGM.pl, później na bloguArtura Rawicza – tekst „Z poradnika młodego managera i PR-owca”, poświęcony „pisaniu informacji prasowych przez dziennikarzy muzycznych”. Artykuł spotkał się ze sporym odzewem ze strony naszych czytelników i, a jakże, młodych managerów i PR-owców.

Ponad rok po opublikowaniu Rawiczowego „Poradnika” doczekaliśmy się odpowiedzi autorstwa Marcina pOxa Jaruszewskiego. Polemiczny artykuł ukazał się najpierw na stronie pOxa, teraz za zgodą autora publikujemy go w całości na naszych łamach:

Do napisania tego tekstu zabierałem się już od dłuższego czasu, w sumie zebrało mi się na dysku sześć plików z zaczętym tekstem, jednak za każdym razem odpuszczałem to sobie z różnych względów, głównie z braku czasu, z powodów o których pisałem w „Małym wprowadzeniu…”, nie bez znaczenia był też fakt zbieżności terminów, ukazania się “pewnego artykułu” oraz pracy nad przygotowaniem pewnej płyty. I może nawet bym o tym zapomniał, jednak pierwsze wydanie „Programu Muzycznego” i temat który przewijał się podczas rozmowy przypomniał mi o waszkości tego problemu. Tekst „Z poradnika młodego managera i PR-owca” który wyszedł z pod palców Artura Rawicza i ukazał się w serwisie CGM na początku nie zrobił na mnie większego wrażenia, odebrałem go pewnie tak jak wszyscy, jako żartobliwy opis stanu bezsilności z którym zresztą także czasami miałem do czynienia prowadząc pewien serwis. Wydawało mi się w tedy ze każdy kto przysyła jakąkolwiek informację uważa że jest ona jedyną, najważniejszą, najistotniejszą informacją w historii muzyki, bez publikacji której nie wstanie słońce następnego dnia. Informacje pisane wersalikami, ortografia która nawet mi, który sam ma z nią kłopoty, stawiała włosy na głowie, nie wspomnę o tym że byli też tacy którzy uważali że nie muszą nic wysyłać a informacje powinny się ukazywać same. Jedyna różnica była taka że ja ze względu na specyfikę serwisu umieszczałem wszystkie otrzymywane informacje, w cgm.pl dodatkowo niezbędna jest selekcja, co nadaje się do ogólnopolskiego medium muzycznego o dość ustabilizowanej, wysokiej pozycji na rynku, a co nie. I tu nawet zacząłem Arturowi współczuć.

Lecz po głębszej refleksji zacząłem się zastanawiać jak wygląda taka selekcja, należy jednak przyznać szczerze że do tej refleksji między innymi sprowokowały mnie wysyłane meile na adres różnych redakcji w tym cgm które nagminnie nie wiedzieć czemu pozostawały bez echa. Dlaczego moje starannie przygotowane prośby o patronat medialny lub o publikacje jakiejkolwiek informacji pozostawały bez odpowiedzi, a za jakiś czas w tej samej formie, przygotowane i napisane prze zemnie, z tą różnicą że wysłane z meila wytwórni ukazywały się bez problemu? Ta zagadka nie dawała mi spokoju. Dlatego też postanowiłem napisać tekst który z jednej strony będzie polemiką z artykułem Artura, z drugiej zaś strony może któregoś z młodych menagerów i Pr-owców sprowokować do wyciągnięcia z niego jakiś istotnych dla niego wniosków.

Zacznę od tego ze zgadzam się w 100 % z ogólnym przesłaniem tekstu Artura, związanym z technicznymi aspektami przygotowywania informacji którymi chcemy podzielić się ze światem.

A więc, choć od “a więc” zdania zaczynać się nie powinno, przyjmijmy że jesteśmy młodym obiecującym wykonawcą poruszającym się w bardzo rozległym gatunku rap/ hiphop, gdzie należy zauważyć że w naszym kraju mamy delikatnie mówiąc nadzwyczaj bogatą konkurencję, z czego tak naprawdę może z 10 % nadaje się do słuchania. Także jak widzicie już na starcie poprzeczka ustawiona jest dosyć wysoko, i trzeba mieć naprawdę silne łokcie aby poradzić sobie w tłumie najczęściej beztalenci o przerośniętym ego. Dla lepszego zobrazowania sytuacji chciałem posłużyć się konkretnym przykładem istniejącego duetu Raper/Dj, ale nie jestem pewien czy bym im w ten sposób pomógł, czy może byłaby to niedźwiedzia przysługa. A więc wyobraźmy sobie że jesteśmy młodym dobrze wyglądającym duetem Raper/Dj. Mieszkamy w średniej wielkości mieście z którego nie pochodzi żaden dobrze znany raper, producent czy dj. Dysponujemy ciekawym wokalem, mamy umiejętności które sytuują nas w średnich stanach górnej półki podziemnej sceny, technicznie jesteśmy na poziomie co najmniej połowy tak zwanego mainstreamu. Mamy na koncie trzy tak zwane podziemne wydawnictwa, dobrze odebrane przez tych słuchaczy do których udało nam się dotrzeć dzięki półprofesjonalnym portalom hiphopowym które wrzucają wszystko jak leci. Gramy koncerty, głównie suporty w swoim mieście ewentualnie w okolicach. Sprzedajmy CD naszym największym psychofanom w kilkudziesięcio sztukowych nakładach. Kręcimy jak wszyscy amatorskie, bez budżetowe klipy. Jesteśmy w trakcie przygotowywania kolejnego kozackiego materiału. Czyli mamy odhaczone wszystkie elementy które pozwolą nam niezwłocznie osiągnąć sukces. Pozostaje nam tylko pokazać się szerszej, ogólnopolskiej publiczności z nadzieją że nasza twórczość zyska ich uznanie.

I teraz odnosząc się bezpośrednio do tekstu Artura, jeżeli jesteśmy średnio inteligentni, znamy definicję słowa sarkazm i dzięki Arturowi wiemy jakich błędów nie mamy popełniać, nie pozostaje nam nic innego jak rozesłać prośby o patronat z pierwszym singlem i tylko czekać na pozytywne odpowiedzi od udręczonych przez resztę nierozgarniętej hołoty, wspaniałych redakcji.

Hmm jakoś nikt nie opisuje? Dlaczego?

Chociażbyśmy przygotowali profesjonalne fotosy z jeszcze bardziej profesjonalnej sesji zdjęciowej. Gdybyśmy poprosili koleżankę, prymuskę czwartego roku polonistyki aby przygotowała nam porywający, niekonwencjonalny opis płyty oraz biografię napisaną najbardziej poprawną polszczyzną której nie powstydził by się profesor Bralczyk. Chociażbyśmy podali wszystko redakcji na tacy, nikt z niej niestety nawet nie zada sobie trudu aby się z tym zapoznać, jeżeli twoja wiadomość nie dotarła do niej z adresu z listy mailingowej.

O to kilka porad które pomogą wam przełamać tą jakże niesprawiedliwą sytuację.

• Po pierwsze primo, musisz przeprowadzić się do Warszawy, tam masz szansę na którejś z imprez/koncertów poznać odpowiednie osoby, czy to członków redakcji, czy też innych raperów znających raperów, znających członków redakcji. Jak masz dobrze opanowane umiejętności interpersonalne i mocną głowę na pewno uda ci się zakolegować z kimś kto uzna za słuszne udzielić ci protekcji. Przecież jakoś trafiają na łamy ludzie których nikt nie zna.

• Po drugie, (zamieszkanie w wwa będzie pomocne ale w tym przypadku nie jest całkowicie konieczne) musisz zaprosić na płytę jak największa ilość tak zwanych gości, możesz zapraszać ich podczas koncertów gdzie grasz suporty wykorzystując ich stan wskazujący, im większa pozycja gościa w mainstreamie tym lepiej. Jednak może być to trudne ze względu na to, że podobnie jak dla członków redakcji jesteś dla nich całkowicie nieznany, tu ponownie można zastosować myk z przeprowadzką.

• Po trzecie, możesz zdisować któregoś z mainstreamowych raperów, to ci zapewni bezapelacyjnie duży rozgłos, z tym że dobieraj rozsądnie przeciwników do takiego przedsięwzięcia, tak aby raper był dobrze znany, ale żebyś mógł sobie z nim łatwo poradzić, co nie powinno nastręczać problemów na Polskiej scenie.

• Po czwarte, bądź skandalistą nagraj kawałek w którym obrazisz kogoś z poza środowiska, polityka, aktora, piosenkarkę, celebrytę, nakręć klip z ostrym seksem lub z antysemickimi lub antyklerykalnymi hasłami. W tym wypadku nie będziesz musiał nawet nic wysyłać, sami znajdą o tobie informację.

• Po piąte, weź udział w jakimkolwiek talent show, najlepiej we wszystkich naraz, na początku może to negatywnie wpłynąć na twój wizerunek, zależy to także od tego jak daleko w takim show zajdziesz, jednak jak mawia poeta nie ważne co mówią byle by nazwiska nie przekręcali.

• Po szóste, w jakiś przedziwny sposób zupełnie niechcący uda Ci się trafić do którejś z wytwórni. Tu jednak musisz skalkulować czy gra jest warta świeczki a któryś z wymienionych wyżej sposobów nie przyniesie ci więcej korzyści.

Właśnie tak, jeżeli do tej pory myślałeś że to co tworzysz jest w jakiś sposób istotne w tym wszystkim, jest cokolwiek warte i kogokolwiek interesuje Czas dorosnąć !

I nawet jak jakimś cudem za jakiś czas trafisz na poważny presstourowy wywiad, nie licz że ktoś wcześniej przed jego przeprowadzeniem przesłucha twoją płytę.

Tagi


Polecane

Share This