Sentino chciał od Quebonafide pięć tysięcy euro za featuring

Raper tłumaczy kulisy współpracy z szefem QueQuality


2021.03.28

opublikował:

Sentino chciał od Quebonafide pięć tysięcy euro za featuring

Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL

Już kilka dni temu Sentino twierdził, że Quebo do dziś nie zapłacił mu należnej sumy za nagranie numeru „ŚWIATTOMÓJLACZABAW”. Podczas jednego ze swoich instagramowych live’ów postanowił przybliżyć kulisy całej sytuacji.

– Nagrałem zwrotkę, a on powiedział, że będę zadowolony ze stawki za featuring. Z naszej strony zostało powiedziane, że nie robimy żadnych gościnnych zwrotek z nikim i my na dobrą sprawę dostaliśmy od Kollegaha za samo napisanie refrenu do numeru „Yayo” pięć tysięcy euro i 50 procent od danej nuty. Za takie rzeczy we Francji bierze się 25 tysięcy euro także stawki w Niemczech tak czy siak są zjeb*ne. Ja chciałem wziąć od Quebo pięc tysięcy euro za zwrotkę polską. Oni się oczywiście na to nie zgodzili i powiedzieli, że to jest prawie tyle co Skepta. Przez długi czas się kłóciłem, dlatego też nawinąłem „nie masz hajsu dla mnie, to się pierd*l”, a on to w końcu wziął też do tego numeru i zapłacił pięć tysięcy złotych. Pięć tysięcy złotych to jest bluza FENDI, to są trzy, cztery wyjścia do restauracji i może dwa wyjścia do klubów. Ale do czego dążę. Ktoś podpisuje ze mną umowę o dzieło, ma diamentową płytę – nawet nie ma na tyle honoru, żeby mi tę diamentową płytę wysłać, ja mu się dogrywam za kilka razy niższą stawkę, nie musiałem tego zrobić, bo nie nabiło mi to fejmu. De facto nagraliśmy najlepszy numer na tej płycie i ja zrobiłem refren, czyli tak jakby ta nuta jest moja, a on zrobił tylko zwrotki. Bit jest producenta z Berlina, którego znam od lat i na dobrą sprawę ten numer jest jaki jest przez to, że zrobiłem intro i refren. Zapłacił mi za to pięć tysięcy złotych na papierze, którego do dziś nie zobaczyłem. I to jest moje prawo, żeby się wkurw*ać. Po roku czasu człowiek słyszy, że płyta osiąga status diamentowy i nadal nie dostało się za to pieniędzy. Ja sram na te pieniądze, jak juz powiedziałem, niech sobie w p*zdę włoży te pieniądze. Żebyście zrozumieli o co tutaj chodzi – jeżeli ktoś do ciebie przychodzi i chce jakiejś usługi – np. jeśli on teraz pójdzie do salonu Balenciagi i sobie kupuje jakąś kurtkę, to on wie ile taka kurtka kosztuje. Ludzie wiedzą, że moja praca, moje płyty są drogie – bo ja się cenię. Ja jestem w takim wieku, że muszę zarabiać dobre pieniądze, żeby zabezpieczyć dom i rodzinę. Dlatego podpisuję dobre umowy. Za sam „Smile” wziąłem 30 tysięcy euro zaliczki. Za te dwie polskie płyty w fizyku wziąłem 25 tysięcy euro zaliczki i musimy sprzedać od chu*a płyt, żeby te zaliczki się zwróciły – tłumaczył podczas jednego ze streamów Sentino.

Polecane

Share This