Plum „Emergence“

Nowa płyta polskich klasyków gitarowego hałasu


2012.06.13

opublikował:

Plum „Emergence“

Plum to tykająca bomba na polskiej sceny gitarowej. Bracia Marcin i Rafał Piekoszewscy razem z Adamem Nastawskim tworzą mieszankę wybuchową eksplodującą raz po raz doskonałym hałasem z pogranicza noise‘u, bluesa, punka czy post-hardcore. Ukazujący się właśnie album „Emergence“ stanowi idealną propozycję dla fanów niepokornego grania w tradycji Sonic Youth, Pixies, Queens Of The Stone Age oraz tych, których zachwyciła wysoka temperatura poprzedniego albumu Plum – „Hoax“.

Jeśli istnieje w Polsce zespół, który potrafi wycisnąć coś ciekawego z charczących, przesterowanych gitar to z całą pewnością jest to właśnie Plum. „Emergence“ to już piąta płyta w ich dorobku i jednocześnie piąty mocny argument przemawiający za nutą ryzyka, twórczym awanturnictwem, niezależnością autorskiego głosu w kontrze do artystycznej kokieterii i asekuranctwa większości polskiej muzycznej sceny. Przełomowy dla Plum okazał się wydany w zeszłym roku „Hoax“, który spotkał się z entuzjazmem zarówno publiczności, jak i krytyków muzycznych. Ci ostatni podkreślali drzemiący, a raczej buzujący w muzykach talent do ekwilibrystycznego łączenia zadziorności z przystępnością oraz subtelności z energią, od której przepalają się nawet najbardziej wytrzymałe głośniki.


Na „Emergence“ wciąż słychać te atuty, a takie utwory jak „Emergence“, „Grey“ czy „Down the Gound“ to kontynuacja stylistycznego kursu obranego na poprzedniej płycie – rasowe, motoryczne, jazgotliwe rokendrolowe łojenie na mocnych dopalaczach. Nie ma jednak w tym graniu napinki “macho” – choć bas i bębny przewalają się z upartą siłą towarowego pociągu, hulająca swobodnie gitara wnosi sporo brzmieniowych subtelności i melodycznej finezji. Niektóre kawałki Plum mają też w sobie przebojową przewrotność Pixies czy dawnych zespołów z Sub Popu, jednocześnie jednak Poznaniacy potrafią zaskoczyć bogactwem emocjonalnej palety dźwieków. Na najnowszym krążku obok rozszalałych rokendrolowych numerów słyszymy również utwory w wolniejszych tempach, choć przecież możliwie dalekie od kanonów „rockowej ballady“: iskrzący świetnymi melodiami, podskórnie neurotyczny „Crawl“ i kapitalny bluesowy „Loner“, nawiązujący do hasła z „Hoax“, a muzycznie mający sporo z „You Got a Killer Scene Here, Man“ QOTSA. Zaś znakomity finał albumu w postaci ponad 7-minutowego „M.A.R.C.H“ to połączenie krautrockowego transu i chłodnych gitar niepokojących niczym mgła nad Seatlle w serialu „The Killing“.

Oprócz dynamiki i różnorodności, po stronie zysków mamy również pieczołowitą realizację. Płyta „Emergence“ zwraca na siebie uwagę bardzo bogatym brzmieniem oraz pomysłowością, z którą umieszczone zostały rozplanowane efekty i dźwiękowe smaczki, o które wraz z zespołem zadbali: przyjaciel grupy i świetny realizator Bartek Borcz oraz odpowiedzialny za mastering, znany ze współpracy choćby z Indigo Tree czy Tres.B – Michał Kupicz. Atutem płyty jest również wsparty chórkami charakterystyczny, zadziorny, a przy tym melodyjny, wokal Marcina Piekoszewskiego, dobrze korespondujący z osobistymi tekstami, których źródłem wydaje się być niebanalne życiowe doświadczenie.

Tytułowy utwór do posłuchania na: http://plumemergence.blogspot.com/


Plum “Emergence”

Ampersand Records, premiera: 18.06.2012

Tagi


Polecane

Share This